Gdy mówimy "se(k)styna", nie mamy zazwyczaj na myśli rymowanej zwrotki złożonej z sześciu wersów, ale uroczą formę "hipnotyczną" pochodzenia prowansalskiego. Poeci w brawurowej Prowansji (XI–XIII w.) byli przekonani, że rzeczą poezji jest olśniewać – głównie brzmieniem wiersza i pięknem jego konstrukcji. Komponując swoje niezapomniane erotyki, trubadurzy, tropiciele wynalazków (prow. trobar = znajdować, wynajdywać), uważali, że skuteczną grę liryczną gwarantuje odrobina wirtuozerii w ramach wymagających przepisów. Twierdzi się, że słynna sekstyna "hermetyczna" Daniela Arnauta (ponoć wynalazcy formy) musi być utworem niezwykle lubieżnym (chociaż atrakcyjna nazwa formy pochodzi od łacińskiego słowa sextus, co znaczy po prostu: szósty):
Lo ferm voler qu'el cor m'intra | A | Żądzy co mi w serce wchodzi, |
No.m pot ges becx escoyssendre ni ongla | B | Wydrzeć nie zdoła ząb ani paznokieć |
De lauzengier, que pert per mal dir s'arma; | C | Złośnika, który kłamstwem szkodzi duszy; |
E pus no l'aus batre ab ram ni ab verja, | D | Gdy ostra przegnać nie zdoła go rózga, |
Sivals ab frau, lai on non aura oncle, | E | Skrycie, gdzie żaden nie zabroni wuj, |
Jauzirai joy dins vergier o dins cambra. | F | Kochania zaznam w gaju lub komnacie. |
(przekład Edwarda Porębowicza)
Trudność, którą sobie wymyślił Prowansalczyk, polega na tym, że ostatnie wyrazy sześciu linijek powyższej – PIERWSZEJ – strofy utworu (wyodrębniliśmy je i oznaczyliśmy literami ABCDEF) zostaną powtórzone w zmiennej i z góry ustalonej kolejności na końcach wszystkich wersów kolejnych PIĘCIU sześciowersowych zwrotek ORAZ w trzywersowym (po dwa słowa na wers) zakończeniu całości (trójwiersz ten nazywa się tradycyjnie envoi bądź tornada). Trzydziestodziewięciowersowa sestyna (6 x 6 + 3) polega zatem na efekcie siedmiu powrotów sześciu słów – taki wielokrotny powrót dość zaskakujących (jak na wiersz) wyrazów ongla, oncle (paznokieć, wuj) odebrano w Prowansji jako nieprzyzwoitą prowokację dźwiękową i szyfr.
A oto wzór na całą klasyczną sestynę, wyznaczający pełen obrót wyjściowej szóstki wyrazów końcowych: 1 zwrotka: ABCDEF // 2 zwrotka: FAEBDC // 3 zwrotka: CFDABE // 4 zwrotka: ECBFAD // 5 zwrotka: DEACFB // 6 zwrotka: BDFECA // Trójwiersz: AB / CD / EF (jednakże wielu twórców traktuje przebieg słow w tornadzie całkiem dowolnie).
Podstawowe zasady funkcjonowania sestyny niewątpliwie staną się jeszcze jaśniejsze, kiedy przestudiujemy cały utwór. Oto "Lekcja 15" Tomasza Majerana, rozprowadzająca sześć prostych wyrazów:
A: mieszkanie
B: wszystko
C: zegarek
D: gówno
E: akwarium
F: rybki
Wchodzą, wychodzą. Sprawdzają mieszkanie.
Kręcą kurkami, okna domykają i liczą walizki. Wszystko
w pośpiechu. Cała ta rajzefiber przez jeden zegarek,
który przepadł bezbłędnie jak gówno
w kuwecie. Szukali w szufladach, szukali w akwarium.
Ale tam co być mogło? Tylko głupie rybki.
Poszli. Ja osobiście przedkładam baleron nad rybki,
więc pod tym kątem przeszukałem mieszkanie.
I nic. Ni w ząb. Kompletny brak baleronu, nawet w akwarium.
"Wszystko
gówno"
– pomyślałem i pod szafą dostrzegłem zegarek,
dokładnie tam, gdzie go schowałem. Zegarek
jak zegarek, jeszcze chodził – nie to, co rybki:
pływające gówno,
co niepotrzebnie zajmuje mieszkanie.
Rozumiem w misce. Rozumiem wszystko.
Ale w akwarium?
Gruba przesada. Ja im dopiero pokażę akwarium!
Olał zegarek!
Olał wszystko!
Olał baleron i rybki!
Zanim wrócą, mieszkanie
zmieni się w jedno wielkie gówno.
Wskoczyłem na jukę, z juki na szafę. Gówno
zobaczą, a nie akwarium.
Jednym kocim ruchem to rybie mieszkanie
strącę tam, gdzie leży zegarek.
Jeśli ktoś tu ma dni policzone, to tylko rybki,
które zrobiłyby wszystko,
naprawdę wszystko,
abym zmienił się w gówno
w czystej postaci. No, ale rybki
głosu nie mają. Akwarium
pięknym łukiem walnie w zegarek
i woda zaleje mieszkanie...
Te sukinkoty sprawdziły wszystko, całe mieszkanie.
I w obawie o rybki przykleiły akwarium
na amen. Pieskie życie, słowo daję. Gówno kotu nie zegarek.
Nawet w pobieżnej lekturze widzimy, z jaką skutecznością sestynowy powrót kluczowych wyrazów zagęszcza klaustrofobiczny świat różnych projektów rozczarowanego kota (który jest podmiotem lirycznym tej fantazji Majerana). Sestyna służy więc rozmaitym intensywnościom – takim, które mogą coś zyskać dzięki regularnemu powtórzeniu. Sestyna służy też – w sposób szczególnie systematyczny – słowom i uczuciom, które do nich żywimy. Można powiedzieć, że dobra sestyna to sześć miłych nam i nieprzewidywalnych postaci uczestniczących w siedmiu odcinkach intrygującego serialu. Z autokomentarzy wybitnych twórców sestyn dałoby się zresztą ułożyć ciekawą antologię poetycką: Ezra Pound pisał o efekcie "zwijającego się i rozwijającego płomienia", Anne Waldman o ruchu wycieraczek na samochodowej szybie, John Ashbery o jeździe na rowerze z górki, kiedy człowiek ma wrażenie, że pedały (czytaj: uprzywilejowane słowa) przydają napędu jego biernym stopom (czyli: linijkom powstającego wiersza).
Pomnikowe sestyny napisali m. in. Dante i Petrarka, Philip Sidney i W. H. Auden, Raymond Queneau, Elizabeth Bishop i Harry Mathews (H. M. z wyrazami: militaryzm, marksizm-leninizm, faszyzm, maoizm, rasizm, seksizm – !). [Jan Andrzej Morsztyn!] Katalończyk Joan Brossa zaproponował sestynę totalną, dedykowaną Arnoldowi Schönbergowi, której pierwsza strofa wygląda tak:
La fa mi sol si re do
fa mi do re la mi re
do sol mi fa sol do mi
sol si la re do sol fa
si fa re mi do la sol
sol mi do re do si la
W ostatnim dziesięcioleciu również w kraju obserwujemy znaczny przyrost sestyn. Pisywali je tacy autorzy, jak (między innymi) Tadeusz Pióro, Adam Wiedemann, Darek Foks, Krzysztof Śliwka, Edward Pasewicz, Marzena Broda, Marcin Sendecki. Ten ostatni dał też bardzo przekonującą sestynę przybliżoną (sestina approximata) o dłuższej podróży autobusem.
Sestynę zaczynamy pisać wtedy, kiedy mamy kilka słów newralgicznych, z którymi przez chwilę nie chcemy się rozstać (zwykle wychodzimy od końcowych słów, ponieważ jest rzeczą mało prawdopodobną, aby twórca jakiejś sześciowersowej strofy zdecydował się wielokrotnie powtarzać wszystkie zakończenia swoich sześciu pierwszych linijek). Pośród wyjściowych wyrazów dobrze jest mieć konkret (np. cement) i abstrakcję (np. zdejmuję); dobrze mieć słowo pospolite (herbata) i cokolwiek niezwykłe (henna); obiecujący jest taki wyraz, który może wystąpić w całkiem odmiennych znaczeniach (lata), bądź też wejść w liczne związki frazeologiczne z rozmaitymi słownymi drobnostkami (np. razie – na razie, w każdym razie, etc.) – słowem, siatka sześciu słów od razu powinna mieć rozpiętość, lekkość i potencjalne napięcie. Chodzi o to, aby coś się działo już w samej inspirującej serii (szkielet historyjki, zarys nastroju, klimat), albowiem każda konstelacja z góry danych wyrazów to napęd (pod tym względem sestyna nie jest czymś wyjątkowym, gdyż ilustruje pewne prawo ogólne: wielu dawnych poetów zaczynało od rymów, starannie poukładanych na prawym marginesie strony). Zatem układając naszą sestynę, wypisujemy od razu wszystkie klauzule (zamknięcia wersów) we właściwej kolejności po prawej stronie, aby nie tracić czasu na sprawdzanie wzoru.